Co dalej? Ano P. mocno wystraszony poleciał natychmiast w kierunku pierwszego miejsca nadającego się do wylądowania co mu się bezpiecznie udało. Paralotnia z 3 wyrwanymi linkami nie napawa jednak spokojem... Brrrr. Pilotka z górnego skrzydła, po zerwaniu wpadła w bardzo szybką rotacje i jej sytuacja wyglądała bardzo bardzo niebezpiecznie, zwłaszcza że była nisko nad ziemią. Na całe szczęście tuż nad skałami udało się jej wyprowadzić skrzydło z rotacji i wyjść cało z podwójnej opresji.
Kto spowodował wypadek? Wydaje się że nie P. tylko pilotka, która z góry i z przeciwka na niego naleciała. P. miał pierszeństwo (grań po prawej stronie). Zasłone milczenia spuszczamy jednakże na ich oboje, bo niezależnie od pierszeństwa, zasada zachowania separacji w powietrzu obowiązuje każdego pilota, i to czy masz czy nie masz pierszeństwo, gdy widzisz że ktoś na Ciebie leci, to uciekasz... Czego żadne z nich nie zrobiło, mimo iż widzieli się dokładnie i nie byli zaskoczeni - chwile to wszak trwało zanim na czołowym kursie się zderzyli...
Tego wieczoru P. stawiał w knajpie wszystkim drinki, bo strach pomyśleć jak ta historia mogła się skończyć... 50m nad ziemią, nie mieli raczej szans by spadachron ratunkowy zdążył się otworzyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz