Obżarty gruzińskimi specjałami kilka minut przed dziesiątą zająłem miejsce w Reducie nie będąc specjalnie pewnym czego się tu spodziewać. Kilka słów wprowadzenia od reżysera no i zaczynamy.
Chillijskie dzieło, zaklasyfikowałbym do nurtu kina kobiecego. Mimo iż reżyserem jest mężczyzna :-)
Dość dojrzale nakręcony film, ze starannym scenariuszem, bardzo czytelnymi rysami postaci i przekonywującą historią. Zahacza dla mnie troche o pesymistyczne postrzegania świata jakie dotyka wielu ludzi na początku druigiej połowie życia (40+). Wtedy gdy nagle dostrzegasz że teraz będzie tylko gorzej, bardziej samotnie, bezsensownie. Szukasz więc ukojenia próbując znaleźć inny sens: tutaj w złośliwości, obronie za wszelką siłą własnego skostnienia i niechęci do wyjaścia poza ramy własnego zachowania.
Obraz traktuje o niani, czy może raczej o pomocy domowej bo dzieci w domu są już nastoletnie. Pełno-etatowej, mieszkającej przy chilijskiej rodzinie, w większym domu. Obsewujemy czterdziestoletnią kobiete w różnych sytuacjach, dookoła narastającego konfliktu rodzącego się w domu. Animozje i kłótnie, kobiece złośliwości ;-) Komiczne bójki, walka o własny teren. Sojusznicy i wrogowie.
Moja ocena: 2.2 - tematyka mnie nudziła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz