Reczywiście było co oglądać. Formy krasowe, powstałe wskutek wupłukiwania rozpuszczalnych skał wapiennych, zapierają dech w piersiach. Sądze że Geiger tutaj szeroko czerpał inspiracje do swoich wizji. Mimo dość ciemnych warunków, udało się nam zrobić sporo fajnych zdjęć, aczkolwiek nie oddają one nawet w połowie tego co dało się tam zobaczyć. Jaskinia była cała napakowana od stropu bo podłoże naciekami skalnymi i ich wszechobecność nakeżdym skrawku przestrzeni budowała potężne wrażenie wizualne.
Samo zwiedzanie zajeło nam półtorej godziny, jeździliśmy podziemią kolejką (pierwszka kolejka była tu wybudowana w 1872!) oraz sporo chodziliśmy. Jest to oczywiście masowa atrakcja turystyczna, w latach osiemdziesiątych rocznie odwiedzało jaskinie 900 tysięcy ludzi (po 20 euro za łeb daje 18 mln euro przychodu).
Podczas wchodzenia do jaskini, cała 100 osobowa grupa została dokładnie obfotografowana - nie wiedziałem, zastanawiając się, czemu - może żeby się nikt nie zgubił? Przy wyjściu zagadka się rozwiązała. Każdy z nas miał portret, wywołany (czy raczej wydrukowany), gotowy do oczywiście kupienia, bodajże za 1 euro. Geriatryczna część wycieczki (czyli większość w postaci dwóch autokarów niemców po sześćdziesiątce na wczasach) masowo rzuciła się na tę atrakcje :-) Ciekawy pomysł, zwłaszcza iż fakt gotowego do natychmiastowego odebania zdjęcia stanowił jak sądze istotny element zwiększający znacznie sprzedaż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz