poniedziałek, 23 marca 2009

Paralotnie - Słowenia, Lijak - spirala

Dzisiaj zmęczony, bezskutecznym ćwiczeniem wingoverów (malownicza, ale trudna figura w której wychodzisz ponad swoje skrzydło w cyklicznych wahaniach) dostałem zgodę na pierwsze próby robienia spirali. Było to możliwe dzięki temu że popołudniu mieliśmy tzw. loty na żaglu. Na żaglu, tzn. w sytuacji gdy przy wietrze na poziomie 4m/s (lub więcej) przy paśmie gór tworzy się rozległa strefa noszeń, która pozwoli swobodnie nabierać wysokości. Zasade tego opisze dokładniej kiedy indziej, teraz ważne jest tylko tyle, że dzięki temu możesz szybko i łatwo nabrać wysokości, która następnie możesz przeznaczyć (czytaj: zmarnować :) na ćwiczenia figur.

Tak więc spróbowałem spirali. Spirala to takie coś, kiedy zaczynasz krążyć. Zacieśniasz zakręt, w bardzo mocnym pochyleniu, tak że po około dwóch pełnych obrotach (idealnie po jednym) skrzydło krąży bardzo ciasno, praktycznie w miejscu. Zmienia się też jego położenie, gdyż mocno kładzie się na boku, zaś pilot siłą odśrodkową podnosi się do góry.

Spirala, ze środka to wrażenie maksymalne. Jest wyraźnie wyczuwalny moment przejścia z ciasnych zakrętów do spiarli. Siła odśrodkowa wgniata Cię w uprząż. Ziemia wiruje bardzo szybko. Świst powietrza w uszach jest bardzo głośny i jednocześnie wręcz przeraźliwy. Wrażenie, że wynosi Cię do góry nad skrzydło tylko potęguje niemiłe doznania. Co więcej siła którą musisz zaciągnąć sterówkę i ją utrzymać jest naprawdę duża. Elementem który buduję doznanie spirali, jest fakt że cała figura trwa. Tak długo jak masz odpowiednio zaciągnięte sterówki, paralotnia cały czas pikuje w dół, a ziemia miga Ci przed oczyma. Przeciążenie też robi swoje - dzisiaj miałem koło 2g? Groovy.

Szybkość spirali i jej siłe (a tym samym prędkość opadania), możesz regulować. Innymi słowy spirala spirali nierówna. Trzeba jednak uważać by nie przegiąć, dlatego, że spirala może przejść w tzw. spirale upadkową. Wtedy wloty powietrza ustawiają się w stronę ziemi, a pilot krąży dookoła skrzydła które kręci się w miejscu. Taka spirala, jak nazwa wskazuje najcześciej skończy się dojściem, aż do ziemi bez możliwości wyjścia z niej. No ale odpowiednio uważając, nic złego się nie dzieje.

Mimo, iż wiedziałem że jestem prawie kilometr nad ziemią, że mam ze sobą "paczkę" (spadachron zapasowy), że lece na bezpiecznym skrzydle, które nie wchodzi w tzw. spirale upadkową, przyznam że miałem stracha (tego natychmiastowego o którym kiedyś już pisałem i nie trzymałem spirali dłużej niż kilkanaście sekund. Ćwiczyłem dzisiaj i lewe i prawe i ciekawe, że te w lewo wychodzą mi wyraźnie lepiej - może dlatego że jestem praworęczny ;-)

Na koniec, pytanie po co spirala? Ano, jest to najszybszy sposób na tracenie wysokości (np. jeśli wciąga Cię chmura, albo przyszła nagła burza). A jeśli go dobrze opanować, także bezpieczny.

Brak komentarzy: