Dzisiaj w drugiej połowie dnia miałem ze sobą w czasie lotu mały aparat. Chciałem spróbować zrobić trochę zdjęć z powietrza. Nie było to bynajmniej tak proste jak mi się wydawało. Z kilku względów:
- lecę w rękawiczkach, bardzo ciężko obsługuje mi się w nich malutkeńki aparat.
- lot jest jak często mało stabilny (latam w termice), nigdy nie wiesz, kiedy Cię przechyli, albo ruszy w dowolną ze stron - jest to stres, w kontekście aparatu, dlatego musiałem go mieć przywiązanego :-)
- lecę w okularach przeciwsłonecznych w pełnym słońcu, co powoduje że na wyświetlaczu LCD aparatu nic nie widzę, a zdjęcia robie w ciemno..
- cały czas muszę kontrolować lot, zwłaszcza że jest dużo paralotniarzy w powietrzu, co powoduje że gdy robię zdjęcia mogę sterować skrzydłem tylko poprzez balans ciała (ręce zajęte aparatem)
- odwrócenie uwagi od lotu jest bardzo stresujące, i powoduje że chyba dopiero za trzecim razem odważyłem się na te 30s zająć robieniem zdjęć
- sięgnięcie po aparat, pomiędzy wszystkimi linkami i taśmami uprzeży jest mocno kłopotliwe, a moje dodatkowe wiercenie tylko bardziej destabilizuje lot.
Panaroma okolicy z dużej wysokości:
W pogoni za innymi:
Skrzydeł jak mrówków:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz