czwartek, 8 stycznia 2009

Paralotnie - Maroko, wydma

Popołudniu pojechaliśmy na wydmę. Czy raczej cześć z nas pojechała, bo Zbychu i ja skoro byliśmy jeszcze w powietrzu, dostaliśmy przez radio informacje by przebijać się tam drogą powietrzną :-). Wydemka dluga na kilkaset metrow, wysoka na 30. Maleństwo. Jednak przy tak silnym wietrze (rzędu 8m/s) zabawa przednia gwarantowana!

sam start bardzo trudny ze względu na siłe wiatru. Nawet duży i ciężki Maro nie miał łatwo, choć radził sobie naprawde świetnie. Przeciągnęło go kilkadziesiąt razy podczas prób startu, nie poddawał się i w końcu udało mu się. wisiał tam chyba z pół godziny bawiąc się lataniem.


Kilka słów wyjaśnienienia dla nielotów: zasadniczo latanie na wydmie polega na robieniu bardzo długich ósemek, przy praktycznie cały czas używanym speedzie (pisałem o nim wczśniej. Takie latanie, mimo iż wydaje się być monotonne, pozwala jednak na świetne wyczucie skrzydła i wiatru i potężnie podnosi orientacje w powietrzu. Jak lekcja jazdy samochodem bez instruktora :) Szybka nauka na własnych błędach jak zawsze niezastąpiona trwale zapada w pamięci studenta. Jak Cie przeciągnie kilka razy po glebie (tu piasku), to szybko i trwale zapamietasz by błędów popełniać jak najmniej :)

Niestety na wydmach często w powietrzu spory tłok. Oprócz przepisów obowiązuje oczywiście jedna główna zasada. Nazwałbym to nawet zasadą numer jeden: nie wpaść jeden na drugiego. Dzisiaj nikt jej nie złamał, choć kilku próbowało :) Poniżej Wojtek pokazuje mistrzowskie latanie tuż nad ziemią


O ile jak już się wzbiłeś to latać mogłes całkiem długo i bezpieczenie, o tyle lądowanie przy takim silnym wiatrze i następnie poprawne utrzymanie paralotni jest już ultra trudnym zadaniem. Ja przy mojej masie nie byłem tego w stanie zrobić.
Na koniec zagadka? Gdzie jest Maro?


Brak komentarzy: