niedziela, 11 stycznia 2009

Paralotnie - Maroko, osiołki i komunikacja

Biedne, wiejskie regiony Maroka stoją trzema środkami komunikacyjnymi:
.. starymi rozpadającymi się mercedesami (już wiem wreszcie gdzie mają swój dom spokojnej starości*)
.. motorowerami pamiętającymi czasy rometa, motorynki i Che Guevary
.. osiołkami.



Arab w odniesieniu do zwierząt kojarzył mi się do tej pory ze szlachetnym koniem czystej krwi. W całej wyprawie, codziennie obcując z marokańską wsią widzieliśmy dosłownie _jednego_ konia (bynajmniej mocno zabiedzony i niezadbany :-( ) oraz dziesiątki, a nawet setki osiołków. Stojących, moknących, pasących się, wożących towar, ryczących malowniczo (iiiii-oooooooohhhhh :) oraz powożonych przez dzielnych Arabów i Arabki (chyba, bo po pobycie stwierdziliśmy iż jedną z funkcji czarczafów (czy może czadorów) jest uniemożliwienie oceny płci osobnika, o którym to aspekcie kulturowym jeszcze kiedyś napiszę). Dosiadany osiołek (metoda na damke) wygląda naprawde fajowo. Dzielnie majta sobie nogami i idzie twardo pod sporym obciążeniem do przodu.


Odpalanie osiołka też wygląda zabawnie. Arab rzuca się na niego całym ciężarem, a wystraszony osiołek rusza do przodu jak rakieta. Jeśli tylko zadbałeś wcześniej o prawidłowe ustawienie linii morda-ogon, wszystko będzie ok :-)


Z praktycznych ciekawostek, zaobserwowaliśmy, że wiekszość, jeśli nie wszystkie osiołki, pasą się bez żadnego łańcucha czy dozoru. Ueee? I co? tak sobie siedzą grzecznie? Dopiero zbliżenie 10x ukazało sprytny i banalny mechanizm nazwany przez nas 'ręcznym'. Każdy osiołek pasł się bowiem na ręcznym. Dwie przednie nogi były spętane do siebie, bardzo krótkim (5..10cm) kawałkiem sznura. Ciekawie czy Arabowie mają obliczony średni promień zasięgu osła w zależności od długości zaciągniętego ręcznego :-)



No i na koniec tych przydługich wypocin na temat moich ulubionych zwierzaków: dlaczego osiołki? Odpowiedź jest chyba (bo jako miastowemu, to co tu pisze to mi się wydaję, a nie że niby wiem...) prosta gdy spojrzeć na stan flory w Maroku. Prawie nic tam nie ma, a jeśli to marne, mało i raptem przez 3 miesiące w roku (zielono jest tylko od stycznia do marca). Na takiej marnej ziemi i przy tak małej ilości płodów rolnych, zwierze które nie jest wybredne, samo się nakarmi byle czym, jest dobrze dopasowane do otoczenia.


Ostatnie osiołki, w ilości sztuk dwie, dzielnie leżą w moim plecaku przygotowując się do czekającej ich rozłąki. Jeszcze nie wiem którego sobie zachować, jasno umaszczonego czy ciemno? :-)

*) pozostaje pytanie gdzie mają cmentarz. W Zambi, która według raportu ONZ na 2005 miała średnią życia człowieka poniżej 32 lat, więc mniej od tych samochodów?

Brak komentarzy: