niedziela, 29 lipca 2007

ENH: London to Brighton, Paul Andrew Williams

13.15 w Heliosie, a przed przygotowania do oferty największej Gazety w pl :) ech ten festiwal mocno zawodowo mi upłynął, nie powiem żebym specjalnie wypoczął :(


Film całkiem znośny, 'wyłączający zegarek' jak mawia jedna znajoma. Przedstawia historie prostytutki i jej młodej (12 lat) nowo poznanej znajomej, z którą uciekają z Londynu przed gangsterami. Historia cały czas trzyma w napięciu, a co więcej jest to film z gatunku grających na emocjach... i to mocno. Nie są przedstawione wprost szokujące sceny - tu reżyser dał pole naszej fantazji, wyciemniając co drastyczniejsze momenty, lub przenosząc kamerę na inną osobę. Niemniej jednak to tylko chyba potęguje grozę - bynajmniej nie tę z horroru, ale tę związaną z bólem, cierpieniem, wstydem za gatunek ludzki. Wyciska łzy bezsilnej wściekłości.

Niestety momentami czuje się że to film (może te pochlipywania obok przywracały mnie do rzeczywistości) i to nie pozwala emocjom w pełni się rozwinąć, ale i tak z seansu człowiek wychodzi rozbity ponurą wizją filmu.

Moja ocena: 2.2, wyżymaczka emocji.

Brak komentarzy: