15.45 w Heliosie,
nie wiem u licha jak mogłem wytypować sobie ten film (amerykańskie kino niezależne) do oglądnięcia. reżyserowie przed pokazem już powinni wzbudzić we mnie czujność a informacje że to ich debiut wygonić z kina, no ale w końcu wysiedziałem do końca...
oczywiście pseudo pozytywne recenzje w gazetce festiwalowej były, jednak ten film dla mnie to gniot. Nie jest ani snujem, ani żadnym innym konkretnym gatunkiem. Obraz stara sie opowiedzieć kilka historii z życia prostych ludzi w stanach, ot takich życiowych nieudaczników i dziwaków z ich codziennymi troskami. Jednak i ludzie i historie są ani szalone (by wiedzieć że to zabawa), anie na tyle realne by uwierzyć że są prawdziwe. Film się dłuży, nie ma sensu i był dla mnie zlepkiem scen połączonych tylko osobami bohaterów i jakąś niewidzialną śrubką w głowie reżysera.
Jedynym plusem jest postać Peggy (?) która jest starą ekshibicjonistkom (to to słowo, tfu tfu, przyciągnęło mnie na ten pokaz) i urządza fałszywe alarmy pożarowe, czekając naga na sofie (mniam, 60 lat nagiego ciała) na młodych strażaków.
Moja ocena: 1
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz