wtorek, 9 czerwca 2009

paralotnie: Rumunia, start przy silnym wietrze

Rano na przełęczy nie wiało przesadnie mocno, i był to zdecydowanie wiatr termiczny, powstały wskutek ruchów ciepłych mas powietrza, nagrzewanych przez słońce w okolicy. Skały i drzewa inaczej się nagrzewają, inaczej oddają ciepło do powietrza (powietrze nagrzewa się tylko od ziemi, nie bezpośrednio), a tym samym nad różnymi powierzchniami są masy powietrza o różnych temperaturach, które potem w wyniku różnic ciśnienia przemieszczają się powodując wiatr termiczny. Termike, bo tak to w skrócie nazywamy, poznać łatwo po tym iż mimo iż mocno wieje (2..10m/s), to co kilka lub naście minut, przychodzi kilkunasto/dzieścio sekundowy okres bezwietrzny - wtedy przechodzi przez nas tzw.komin ciepłego powietrza, czy raczej zasłania nas rozpraszając powietrze. Jedziemy więc na szczyt.


U góry okazało się jednak że wieje dość silnie. W porywach na oko do 8m/s czyli ponad nasze (z wyłączeniem Gotka latającego od lat) możliwości do startu. Co około 5..10 minut przechodził jednak na szczycie komin termiczny który na kilkanaście sekund osłabiał istotnie wiatr do na oko 4 m/s. Trzeba więc było wybrać z naszej paczki królika doświadczalnego, a że ja lubie takie wyzwania, oraz moją nowa ksywke: prosiak morski, nie trzeba było długo na mnie czekać - w zasadzie to sam się od razu zgłosiłem ;-)


Przy takim wietrze, utrzymanie samej złożonej w kalafiora paralotni na ziemi nie jest prostę gdyż cały czas Ci ją zwiewa, co więcej jak jesteś do niej przypięty, zwiewa także Ciebie na okoliczne skały, kamory i krzaczory :-) Wszyscy jednak pomagają i przytrzymują wyrywającą się szmatę, w oczekiwaniu na chwilę ciszy. Paralotniorstwo to sport zespołowy. Raz że często potrzebujesz pomocy, dwa że informacja o tym jakie jest powietrze tak naprawde jest czytelna dopiero wtedy gdy widzisz kogoś w powietrzu. Czy dzisiaj nosi? Czy jest turbulentnie? Czy może podmuchy sa miodnie laminarne? Czy jest sens startować, czy lepiej uderzyć na doskonałe czerwone rumuńskie wino? ;-)

Niestety mimo dwóch prób, nie udało się mi wystartować. Za silny wiatr, za słabe umiejętności. Chciałem spróbować trzeci, ale wiatr wzmagał się coraz bardziej, a Gotek stwierdził że nie ma co narażac dalej dupy dla ładnych zdjęć. W takiej sytuacji trzeba poczekać aż troche osłabnie, a najlepiej wybrać inne startowisko, troche niżej położone, lub wręcz startować z połowy stoku gdzie wiatr jest zdecydowanie słabszy niż na szczycie.



Pojechaliśmy więc dalej..

Brak komentarzy: