sobota, 18 kwietnia 2009

offpluscamera: Johnny Mad Dog, Sean Stephane Sauvaire

Film otwarcia festiwalu, na który przyszło nam czekać prawie do 23. Mimo, iż sporo osób uciekło po Nigelu, sądzę, że sporo stracili. Czekać bowiem zdecydowanie było warto. Przed projekcją, kilka minut o filmie opowiadał reżyser. Dowiedziałem się np. iż cześć aktorów (dzieci) które grała w filmie, były to osoby które bezpośrednio brały udział w zdarzeniach przedstawionych na ekranie. Obraz przedstawia bowiem nie zdefiniowane państwo w Afryce, podczas krwawej wojny, gdzie z karabinami biegają dzieci. Biegają, strzelają, zabijają. A potem, kilka lat później, kręci się z nimi film o tym samym. Jak powiedział reżyser dużym wyzwaniem było wytłumaczenie im wtedy różnicy między filmową fikcją i rzeczywistością... Spooky...


Kanwą dla scenariusza były rzeczywiste sytuacje które miały miejsce w Liberii, w czasie kilkunastoletniej wojny. Młodociane oddziały (jak napisali, średnia wieku: 10 lat) stanowiły jeden z głównych elementów sił zbrojnych. Maksymalna przemoc i okrócieństwo. Całkowity brak zrozumienia celu wojny przez dzieci które je prowadzą pod dyktandą dorosłych. Niesamowity kontrast śmierci i zabawek które to oba elementy cały czas towarzyszą młodocianym żołnierzom.


Reżyser przedstawił historie (zaczerpnięta z książki Emmanuela Dongali) kilkunastoosobwego oddziału dzieci, który przemierza kraj, walcząc i ginąc po drodze. Oczywiście nie brak wstawek umoralniających i przesłania (zwłaszcza w zakończeniu). Zdjęcia, zwłaszcza dla nas europejczyków, przez fakt iż pokazują Afrykę, są wartością samą w sobie. Film nie epatuje bezpośrednio przemocą. Krew nie leje się strumieniami, chociaż śmierć jest wszechobecna. Patrzysz na to i doceniasz świat w którym żyjesz... Jak dla mnie film wpisuje się w nurt: gdzieś-tam-na-świecie-jest-strasznie - ciesz się więc z tego co masz...


Moja ocena: 2.3 - polecam, zwłaszcza nam, społeczeństwu już zepsutym ustawicznym konsumpcjonizmem.

Brak komentarzy: