poniedziałek, 9 marca 2009

wspinaczka: zdjęcia z zawodów

Uaaa, oj działo się działo. Komplet zdjęć w picasie, zaś poniżej relacja.

Bez wątpienia był to najlepiej spędzony przeze mnie dzień w tym roku. Najpierw maksymalny wycisk fizyczny na zawodach, a potem mega impreza do ..... 5am? Pi razy drzwi :-) Pamiętam że koło 2am zamawialiśmy taxówke do .......... lokalnego monopolowego... Zrzucam zasłone milczenia na to co się działo, ale dodam tylko że zakwasy miałem przez dwa dni. Powyżej pasa ze względu na wspinanie na maxa, a poniżej pasa, ze względu na 5h tańczenia :-)

Anyway, całość zaczęła się po 17. Oczywiście na start rozgrzewka, uzupełnienie płynów, rozciąganie i takie tam rzeczy które cała setka zawodników robiła by się troche rozluźnić.



Tras (zwanych też przystawkami) bylo sporo. Większość z nich składała się z kilku do kilkunastu ruchów, po chwytach zamontowanych na ścianie. Rzadko kiedy wychodzilismy powyżej 4m, więc duże poduchy pod ścianami w zupełności dawały nam gwarancje bezpiecznych upadków, których było bez liku, choćby na trasie pokazanej na zdjęciu poniżej o wdzięcznej nazwie 'max dyno'. Wybicie z lotem poziomym 2m. Mniam. Poniżej ja w chwili wybicia (nie doleciałem :-).


Oczywiście były też trasy bardziej pionowe, co nie oznaczało że nie wymagające:



Jak często we wspinaczce, siła rąk i odpowiednia technika kluczem do wygranej:


W sumie byłem na zawodach 26, co mnie całkiem usatysfakcjonowało i pokazało jednocześnie duuuuże pole do poprawy. W ostatniej godzinie nie dawałem już bowiem rady - łokcie dawały w dupe. Końcowo zdobyłem bodajże 48pkt na 75 możliwych. Na zdrowo byłbym wstanie zrobić (chyba) jeszcze około 12..15. Czas podleczyć łapki i ten rok przeznaczyć na intensywny trening na następne zawody :-) Na koniec przykładzik walki z w miare prostą ścianą:





Aha, wszystkich zawodników dzielnie dopingowała LUNA, która po zawodach znalazła sobie zabawe polegającą na przegryzaniu balonów i uciekaniu po eksplozji. Sprytny psiak :-)

Brak komentarzy: