środa, 14 stycznia 2009

Paralotnie - Maroko, krzaczory

W Maroku oprócz wszędobylskiego kurzu, brunatnej ziemi i kamorów zaskakuje też roślinność. Przede wszystkim nie istnieje pojęciu lasu jako takiego. Rzadko rozsiane palmy z biędą udają drzewa. Drewno jest cenne (co widac też w archikturze, całkiem gliniano-kamiennej). W wolnych chwilach od latania, włóczyliśmy się więc po okolicy uwieczniając okazy marokańskiej flory na, chciało by się powiedzieć kliszach, ale po prawdzie to na wielogigabajtowych nośnikach danych :-)


Tym samym dla wszystkich tych, którym znudziły się już posty o lataniu, zdjęcia nieba, paralotni rozłożonych, złożonych, na ziemi, w powietrzu, pod nami, nad nami, pojedynczo, parami, stadami w locie w górę, w dół, w bok, w tym poście troche więcej ziemi, a mniej nieba.

Zaczniemy od symboli fallicznych - jak widać matka natura jest nieźle zboczona (a mówią, że głównie mężczyznom seks w glowie...), by przejść do czegoś co żyło i rosło na plaży 20m od oceanu - bynajmniej nie wetknęliśmy tego w piasek sami - pośród morza piasku. Niestety nie potrafie nazwać ani jednego 'Tego Czegoś' co widnieje na zdjęciach poniżej. Miłego oglądania.













Warsztat produkcyjny:

Brak komentarzy: