Przytomność umysłu (czyt. wrzaski instruktora) pozwoliła na natychmiastowe odpuszczenie taśm i przejście do lotu poziomego bez przeciągnięcia skrzydła lub innych manewrów które lubie wykonywać ;-) Reszta lotu smaczna i miła, trochę huśtało, ale już coraz lepiej idzie mi z lądowaniem w takich warunkach. Niestety wiatr wiał coraz silniej i drugi lot, a raczej jego próba, skończyła się porażką. Dalej nie próbowałem w trosce o moje cztery litery i poszedłem na łąkę ćwiczyć starty alpejskie na sucho. Nawet jednak to nie trwało zbyt długo, ze względu na rosnącą siłe wiatru. Pogoda zasadniczo daje w dupe. Albo wieje ze złej strony, albo za silno. No i jak tu latać? Mogłem iśc na żagle. Paralotnie czasami potrafią drażnić człowieka... A miały być loty jak Ola na zdjęciu:
No nic, przynajmniej zidetyfikowałem przyczynę siniaków które okresowo mam na ramionach. Jestem typ który siniaki ma od święta, więc ciekawiło mnie to, co też przez sen robię i po jakich balkonach łażę - nic innego racjonalnego do głowy mi nie przychodziło.. Dziś już wiem. To od taśm przy niektórych startach, jak Cię pociągnie z założonymi na bicepsy taśmami, to potem masz fioloteowo-sinych przyjaciół.
Z innych tematów, pod linkiem galeria fajnych chmurek, pod którymi może kiedyś gdzieś tam jak umiejętności pozwolą, niżej podpisany szmatolatacz ma zamiar kręcić ósemki.
Do końca kursu zostało mi na oko jeden lub maks dwa wypady. W sierpniu i wrześniu planuje zrobić loty żaglowe i termiczne we Włoszech bądź Słowenii, a od dzisiaj rozpoczynam formalnie 2tyg urlopu i za kilka dni zmykam do Wrocławia na ENH08.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz